Polskie Wesele
Wesele
rozpoczęło się całkiem normalnie: kelnerki uwijały się zabierając kieliszki po
szampanie, niespokojni goście wyczekiwali chwili, w której bez zbędnych
ceregieli będą mogli otworzyć schłodzone flaszki, co cierpliwsi słuchali, jak
rodzice panny młodej i proboszcz dziękują sobie nawzajem to za przybycie, to za
wychowanie, to za inne pomniejsze bzdury; słowem, prawdziwe polskie wesele.
Stryj Henryk
ulokował się strategicznym miejscu, tuż przy samym wejściu do kuchni. Mógł
stamtąd dość szybko zareagować na nieszczęście w postaci brakującego alkoholu,
zaś gdy trunków było pod dostatkiem mógł bez większych problemów podszczypywać
przechodzące obok młode kelnerki. Teraz niecierpliwie czekał, aż wodzirej
skończy przynudzać i wyda jedyny słuszny rozkaz, czyli wypicie zdrowia pary
młodej. Ręce Henryka jakby podświadomie przesuwały się w kierunku butelki z
wódką; w tym samym momencie lider zespołu zaczął grać „Sto Lat”, co zaowocowało
błyskawicznym pojawieniem się wody ognistej w niemal wszystkich kieliszkach.
Wesele rozpoczęło się na dobre. Stryjek zastanawiał się czy nie przyssać się do
flaszki, ale coś w głębi serca podpowiadało mu, że będzie to nie na miejscu,
dodatkowo odwiodła go od tego myśl, że przecież przede mszą wypił dwa piwa, dzięki
którym proboszcz wydawał się wyjątkowo sympatyczny, a kazanie okazało się nader
ciekawe.
Po trzeciej
szybko wypitej kolejce poszedł do toalety i tu spotkała go niespodzianka.
Szacował, że będzie jednym z pierwszych użytkowników tego miejsca i tym samym
będzie mógł dokonać ceremonialnego spryskania deski klozetowej i podłogi, jak
to miało miejsce na wielu poprzednich imprezach, jednak tym razem ktoś go
uprzedził. Był tak zbity z tropu, że uznał, że odechciało mu się sikać.
Wracając wpadł jednak na pomysł, by zajrzeć do jeszcze jednej toalety. Bingo!
Ta pozostawała czysta, więc Heniek czym prędzej przystąpił do rytuału i po
niespełna trzech minutach pozostawił toaletę elegancko zasikaną. Wrócił na
miejsce, wielkopańskim gestem podniósł flaszkę i omiótł wzrokiem zgromadzonych
przy stole, jednak nikt nie kwapił się do wypicia następnej kolejki; mężowie
byli wstrzymywani przez swoje żony, młodzi musieli przynajmniej udawać przed
swoimi partnerkami, że mało piją. Wypatrzył partnera swojej dalekiej
siostrzenicy Izy. Siedział sam, bo Iza poszła przed chwilą do toalety- była to
doskonała okazja do wychylenia kolejki. Stryjek podszedł do niego wymienili
szybkie uprzejmości, lecz gdy doszło do nalewania Paweł zaczął się wymawiać,
dziękować i przebąkiwał coś o abstynencji. Na sam dźwięk tego słowa Heniek
odruchowo wykrzywił twarz w bolesnym grymasie, a młodzieniec jakby rozpłyną się
w powietrzu. Sytuacja zrobiła się dosyć dziwna, na szczęście przyszła Iza i
zaczęła żalić się na jakiegoś bezczelnego chama, który zasikał całą damską
toaletę.
Dalej wszystko
poszło gładko. Oczywiście było trzeba pobawić się trochę w łowcę, aby znaleźć
kompana do picia, jednak przy dwustu osobach, jak wskazywało doświadczenie, w
każdej minucie znajdował się ktoś, kto nie pozwoli kosztować trunków w
samotności. Coraz bardziej zacieśniały się więzy rodzinne, pojawiło się sporo
okazji do opowiadania rodowych historii. W miarę upływu czasu Heniek stawał się
królem parkietu, a przynajmniej tak mu się wydawało. Potem już nic nie
pamiętał.
***
Obudził się
późnym popołudniem w swojej zakurzonej chacie. Leżał w ubraniu, niedbale
przykryty kocem, na tapczanie, który pamiętał jeszcze okres świetności PRL-u.
Miał potwornego kaca i stwierdził, że słonce zdecydowanie za głośno świeci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz