czwartek, 3 stycznia 2013

Tydzień 14

Tak. Powstała dziura. Z racji intensywnych Świąt i czasu po nich nie udało mi się wstawić nic kompletnie. Teraz jednak na tydzien 14 pojawia się coś zupełnie nowego. Polecam!

Polskie Wesele



Wesele rozpoczęło się całkiem normalnie: kelnerki uwijały się zabierając kieliszki po szampanie, niespokojni goście wyczekiwali chwili, w której bez zbędnych ceregieli będą mogli otworzyć schłodzone flaszki, co cierpliwsi słuchali, jak rodzice panny młodej i proboszcz dziękują sobie nawzajem to za przybycie, to za wychowanie, to za inne pomniejsze bzdury; słowem, prawdziwe polskie wesele.
Stryj Henryk ulokował się strategicznym miejscu, tuż przy samym wejściu do kuchni. Mógł stamtąd dość szybko zareagować na nieszczęście w postaci brakującego alkoholu, zaś gdy trunków było pod dostatkiem mógł bez większych problemów podszczypywać przechodzące obok młode kelnerki. Teraz niecierpliwie czekał, aż wodzirej skończy przynudzać i wyda jedyny słuszny rozkaz, czyli wypicie zdrowia pary młodej. Ręce Henryka jakby podświadomie przesuwały się w kierunku butelki z wódką; w tym samym momencie lider zespołu zaczął grać „Sto Lat”, co zaowocowało błyskawicznym pojawieniem się wody ognistej w niemal wszystkich kieliszkach. Wesele rozpoczęło się na dobre. Stryjek zastanawiał się czy nie przyssać się do flaszki, ale coś w głębi serca podpowiadało mu, że będzie to nie na miejscu, dodatkowo odwiodła go od tego myśl, że przecież przede mszą wypił dwa piwa, dzięki którym proboszcz wydawał się wyjątkowo sympatyczny, a kazanie okazało się nader ciekawe.
Po trzeciej szybko wypitej kolejce poszedł do toalety i tu spotkała go niespodzianka. Szacował, że będzie jednym z pierwszych użytkowników tego miejsca i tym samym będzie mógł dokonać ceremonialnego spryskania deski klozetowej i podłogi, jak to miało miejsce na wielu poprzednich imprezach, jednak tym razem ktoś go uprzedził. Był tak zbity z tropu, że uznał, że odechciało mu się sikać. Wracając wpadł jednak na pomysł, by zajrzeć do jeszcze jednej toalety. Bingo! Ta pozostawała czysta, więc Heniek czym prędzej przystąpił do rytuału i po niespełna trzech minutach pozostawił toaletę elegancko zasikaną. Wrócił na miejsce, wielkopańskim gestem podniósł flaszkę i omiótł wzrokiem zgromadzonych przy stole, jednak nikt nie kwapił się do wypicia następnej kolejki; mężowie byli wstrzymywani przez swoje żony, młodzi musieli przynajmniej udawać przed swoimi partnerkami, że mało piją. Wypatrzył partnera swojej dalekiej siostrzenicy Izy. Siedział sam, bo Iza poszła przed chwilą do toalety- była to doskonała okazja do wychylenia kolejki. Stryjek podszedł do niego wymienili szybkie uprzejmości, lecz gdy doszło do nalewania Paweł zaczął się wymawiać, dziękować i przebąkiwał coś o abstynencji. Na sam dźwięk tego słowa Heniek odruchowo wykrzywił twarz w bolesnym grymasie, a młodzieniec jakby rozpłyną się w powietrzu. Sytuacja zrobiła się dosyć dziwna, na szczęście przyszła Iza i zaczęła żalić się na jakiegoś bezczelnego chama, który zasikał całą damską toaletę.
Dalej wszystko poszło gładko. Oczywiście było trzeba pobawić się trochę w łowcę, aby znaleźć kompana do picia, jednak przy dwustu osobach, jak wskazywało doświadczenie, w każdej minucie znajdował się ktoś, kto nie pozwoli kosztować trunków w samotności. Coraz bardziej zacieśniały się więzy rodzinne, pojawiło się sporo okazji do opowiadania rodowych historii. W miarę upływu czasu Heniek stawał się królem parkietu, a przynajmniej tak mu się wydawało. Potem już nic nie pamiętał.
***
Obudził się późnym popołudniem w swojej zakurzonej chacie. Leżał w ubraniu, niedbale przykryty kocem, na tapczanie, który pamiętał jeszcze okres świetności PRL-u. Miał potwornego kaca i stwierdził, że słonce zdecydowanie za głośno świeci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz