niedziela, 3 marca 2013

Tydzień 22


Syzyf

 


Syzyf wiódł życie jak każdy normalny człowiek. Spędzał czas z rodziną, ucztował ze znajomymi, wiązał bogów i zamykał ich w piwnicy. Ot, toczyło się powoli. Niestety za przekręty finansowe i plotkarstwo, którego niejedna kobieta mogłaby mu pozazdrościć, został skazany na wtoczenie ogromnego głazu na szczyt. Jednak za każdym razem, tuż przed samym wierzchołkiem głaz staczał się z powrotem do podnóża góry. Robota była ciężka, żmudna i bezowocna- aż chce się powiedzieć –Syzyfowa.
Od kiedy jego życie zostało wzbogacone o element głazu, niegdysiejszy władca Koryntu stał się bardziej nerwowy i wiele nowych sytuacji wprawiało go w zdenerwowanie. W rozgoryczenie wprawiały go wieści o kamiennych lawinach; z zawziętością ścigał dzieciaki, które obrzucały kamieniami przechodniów. Nie spotykał się tak często jak dawniej ze swoimi znajomymi, preferował samotność, a od pamiętnej sprawy z obolem pogorszyły się jego kontakty z żoną. To właśnie problemy rodzinne sprawiły, że Syzyf coraz częściej sięgał do bukłaka z winem.
Wielu z jego przyjaciół mówiło, że Syzyf się stoczył. Oczywiście różne były opinie na temat przyczyny. Część osób uznawała, że to wszystko przez kontakty z żoną, inni uważali, że to pracoholizm dopadł ich dawnego przyjaciela, inni mówili, że do jego życia niepostrzeżenie wkradała się rutyna. Kiedy znajomi przechodzili obok Syzyfa wtaczającego głaz na górę i pozdrawiali go wesołymi okrzykami, ten, gdy tylko uniósł rękę w geście pozdrowienia, od razu tracił błysk w oku i patrzył w dal za toczącą się skałą.
Jego sytuacja znacznie się poprawiła, gdy Korynckie Związki Zawodowe ustaliły normowany czas pracy (maksymalnie cztery godziny dziennie i to nie w największym słońcu). Jednocześnie te same związki dogadały się w sprawie regularnych dostaw towarów z kraju Basków i od Germanów, obiecując w przyszłości oddawać i procent od pomnożonego bogactwa.
Dzięki temu Syzyf znalazł więcej czasu na spotykanie się z przyjaciółmi. Lubił pływać z Tantalem, od czasu do czasu spotykał się z Pandorą i pracowali nad własnym biznesem- robili długoterminowe konserwy. Ten biznes koniec końców nie wypalił, okazało się, że jedzenie nie tylko nie zachowuje świeżości, ale i sprowadza różne choróbska. Tak czy inaczej Syzyf zaczął się zmieniać. Można powiedzieć, że dostał do bogów drugą szansę. Teraz było z górki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz