środa, 24 października 2012

Tydzień 4


Bajka o Lisku Chytrusku


Hen, gdzieś za siódmą górą, dwiema dolinami,
rolą chłopa Zdzisława, siedmioma lasami,
żył gospodarz, a jego zacne gospodarstwo
sławiło dobrobytem potężne mocarstwo.
Był to Henryk z Zakuprza, z kupieckiej rodziny,
co od lat zasiedlała pobliskie krainy.
Ów gospodarz z dobroci swej i z zarządzania
znany był na świecie, wiele miał uznania
u pozostałych zarządców i u swoich chłopów,
których całkiem często wybawiał z kłopotów.
(Raz na przykład, co nawet wiedzą młode dziatki
Za sprawą opowieści gawędziarskiej babki,
że gdy chłop Zdzich się objadł dziwnymi grzybkami,
to go Henryk ratował przed dzikimi krzakami,
co ponoć miały każde z nich po cztery nogi,
a z gałązek wszystkim wyrastały rogi).

Tak bez lęku imć Henryk doglądał wszystkiego,
lecz się wszakże spodziewać nie mógł najgorszego.
Otóż mimo rozlicznych sieci oraz wnyków
coś mu w noc wyjadło trzy kury w kurniku.
Przez parę nocy sprawa ta się powtórzyła,
więc na uwagę wielką jego zasłużyła.
Rozesłał w okolicę swe najlepsze sługi,
By rozpoznać, co kury nieszczęśliwe gubi.
Wrócił jeden dość prędko i rzekł:
                                                               „Żem nie wierzył,
alem wieść tę posłyszał w »Kozackiej oberży«,
potem jeszcze » U Jagny « i w »Dworskiej winnicy«
oraz w »Walecznym capie«, że w tej okolicy
jest odwieczna przyczyna zawału staruszek,
przez kapłanów wyklęty, zły Lisek Chytrusek,
co wyjadał drób ludziom wpierw w odległym hrabstwie
i niedługo już po tem słynął w całym państwie.
Ponoć słyszała panna o anielskim licu,
że zwykł był polować nawet na księżycu,
a ten lisek przebiegły, jak wieść gminna niesie,
teraz może przebywać w okolicznym lesie"
Krzyknął wtedy gospodarz: „Złapię tego drania!
Wszak słyszałem, że północ to czas polowania
Bestii!”
                Wybiegł naprędce, śmiało, bez wahania,
do zasadzki czynić przygotowywania,
by na miejscu koniecznie drania wybebeszyć
i na przestrach w kurniku za ogon powiesić.
Tak doczekał gospodarz zerowej godziny
i od razu posłyszał odgłosy gadziny.
Głośne dało się słyszeć skrobania, drapania,
Szurania, i po chwili głowa tego drania
wyszła spomiędzy desek, a za nią lis cały,
którego białe łapki z gracyją stąpały.
Lisek bystro swym okiem stwierdził, że jest w niebie,
krokiem więc niezachwianym, szybko szedł przed siebie.
Dotychczas skryty Henryk wyskoczył i złapał
Liska w dwie wielkie ręce, aż donośnie sapał
Trzymając tego lisa. Wciąż dysząc ze złości
poczęły go dopadać pewne wątpliwości,
a skruszony swojego sumienia wołaniem
zwrócił się do Chytruska z jednym zapytaniem:
„Czyś ty Liskiem Chytruskiem, co wyjada kury?”
Lisek mu odpowiedział: „Nie, panie! To bzdury!”.
Henryk zląkł się, że biedne zwierzątko niewoli,
Więc wyniósł i wypuścił liska przy swej roli.
Sprytny Lisek Chytrusek życie swe wybawił
I w tejże okolicy niedługo zabawił.
A od tego zdarzenia, jak zwykł mawiać Zdzichu,
Liska we wsi ni huhu, ni widu, ni słychu.

Lisek do dziś podobno, jak wieść gminna niesie,
może wciąż przebywać ,w którymś polskim lesie.

1 komentarz: