wtorek, 27 listopada 2012

Tydzień 9


Dedykowane Natalii- życzliwemu wsparciu całej ośki

Wypieki


Zosia, gdy miała mleko pod wąsem,
a wujek Henryk wołał ją brzdącem,
kiedy wracała rankiem znad rzeki,
robiła z matką pyszne wypieki.

Zosia, gdy problem miała z nauką
z polskim, historią, muzyką, sztuką,
to zamiast chodzić do biblioteki
robiła w domu pyszne wypieki.

Zosia podrosła, naście lat miała,
przepisów wiele na pamięć znała,
a zamiast chodzić na dyskoteki
robiła w domu pyszne wypieki.

Zosia lubiła ( gdy już dojrzała)
piec różne ciasta – piekła bez mała,
była tak dobra, że różne człeki
chwaliły bardzo Zosi wypieki.

Raz przyszedł chłopak, zamknął powieki,
na twarz mu naraz weszły wypieki,
bo Zosia dała mu dwie babeczki,
lecz to historia już z innej beczki.

wtorek, 20 listopada 2012

Tydzień 8

Dedykowany Magdzie, która trwale zapisała się w mej pamięci, a nietrwale gdzie indziej.

Barłożyć chciałbym



Chciałbym dożyć tej chwili,
ależ chciałbym jej dożyć!
Chwili, że gdy przypili,
będzie można barłożyć.

W dwójkę, także we trójkę,
w dni świąteczne i w pracy!
Za las albo przed górkę,
A niech nas ktoś zobaczy!

Tak przy ludziach normalnie,
lekko, zwykło, z pomrukiem,
czasem nawet gremialnie,
czasem nawet i z hukiem.

Starzec wtedy by oczy
zamknął i klął w odruchu,
że barłożenie w nocy,
skazę robi na duchu

Inny starzec to widząc,
wspominałby wśród radości,
chwile liczne jak tysiąc,
gdy barłożył w młodości.

Chodźmy zatem z zapałem,
wspólnie na barłożenie,
kładąc dusze przed ciałem
łamiąc wszelkie zdziwienie!

Chciałbym dożyć tej chwili,
ależ chciałbym jej dożyć!
chwili, że gdy przypili,
będzie można barłożyć!

poniedziałek, 12 listopada 2012

Tydzień 7

Tęskno mi...

Tęskno mi tylko do zielonej trawy,
która nade mną mięciutko porośnie,
która zabierze wszystkie błahe sprawy,
spokojnie szumiąc cichą pieśń radośnie.

Tęskno mi tylko do czerwonej róży,
która nade mną spadnie cichogłosem,
która uciszy mnie wśród grzmiącej burzy,
będąc pamięci pojedynczym trzosem.

Tęskno mi tylko do starego drzewa,
które nade mną z majestatem stanie,
które ochroni ptaszka, co zaśpiewa
piosnkę wesołą na wieczne wygnanie .

Tęskno mi tylko i do brązu piachu,
który mi lekko upadnie na wieko,
który oddzieli od wszelkiego strachu,
sen mi wieczysty kładąc pod powieką.

środa, 7 listopada 2012

Tydzień 6


***


Prędzej śpiewem swoim pannę oczaruję
lub temperamentem wodę zagotuję,
szybciej błyskiem oka pioruny porażę
albo szczęścia zazna dziewka ze mną w parze,

prędzej dziewczę tańcząc oczaruję stylem
lub ruchu lekkością zrównam się z motylem,
szybciej dzięki wierszom wypracuję sławę
albo z pysznej w skromną zmienię swą postawę,

prędzej z łoża rankiem bez grymasu wstanę
i bez myśli, że w pieleszach jeszcze pozostanę;
szybciej rozum z sercem w jedno bym ogarnął
czy też pewny byłbym tego, com zapragnął,

prędzej się zupełnie oddam pracy swojej,
bym po wykonaniu cieszył się spokojem,
szybciej już wytrwałość i wszelkie natchnienie
zgaszą słomianego zapału płomienie

prędzej od Morsztyna zbiorę gratulacje,
niźli brat mój starszy w czymś mi przyzna rację.

czwartek, 1 listopada 2012

Tydzień 5

Bajka o rycerzu i księżniczce


Dzień promieniejąc zbudził życie,
ścieląc wokoło światłocienie;
ostatnie usłyszano wycie,
dogasły ognia już płomienie.

To walki rwetes zakończony,
smok, który bronił swej księżniczki,
padł ostrzem miecza porażony,
rycerz z krwi otarł swe policzki.

Ciężka i żmudna to wyprawa
była, lecz teraz nagród pora:
sława, księżniczka oraz strawa
za pokonanie złego stwora.

Wielu już śmiałków próbowało
wyrwać księżniczkę piękną z wieży,
a teraz trupów ich niemało
wraz z trupem smoka sztywno leży.

Przez szczerozłote łąki kroczy,
zgodnie z tabliczką "Do księżniczki"
rycerz tak silny jak uroczy;
kupił jej kwiaty i trzewiczki.

W pośrodku nocy wybudzona,
jak zwykle oka nie zmrużyła,
nadzieja znowu odrodzona,
w księżniczce pięknej się zbudziła.

Marzenie miała, że przybędzie
tak samo silny jak odważny
wybawca, który dla niej będzie
jedyny w świecie taki ważny.

Tedy od późnych godzin nocnych,
wypatrywała śmiałka swego,
by dać mu ogrom uczuć mocnych
i wynagrodzić czyny jego.

Rycerz z daleka wieżę dojrzał,
a w oknie wieży dziewczę młode
naraz radośnie ku niej spojrzał
łapczywie chłonąc jej urodę.

Księżniczka pełna podniecenia,
z wdzięczności, aż się pomodliła,
uszykowała coś z jedzenia,
drabinę za okno zrzuciła.

Wszedł, a od razu ucieszona
(uczucie nad nią górę wzięło)
rzuciła panna się w ramiona,
a on dopełnić pragnie dzieło.

I tak jak ona mu drabinę,
tak on z niej teraz suknię zrzuca,
ona, choć wstyd jej odrobinę
nie walczy i się nie wykłóca.

Dzień spłynął dwojgu na zabawie,
wspólnych igraszkach i swawoli,
aż rano rosa znów na trawie
zaczęła jawić się powoli.

Księżniczka snuć zaczęła plany,
o wspólnych igrach, dzieciach wielu,
poznaniu śmiałka i jej mamy,
o wspólnym, rychłym ich weselu.

Ten który bestii zawód sprawił,
teraz spokojnie wkładał spodnie,
przyłbicę w hełmie swym poprawił
i już ku oknu szedł swobodnie.

Rzekła: "rycerzu mój kochany,
dokądże teraz idziesz? czekaj!
Spełnijmy szybko nasze plany
z oświadczynami ty nie zwlekaj!"

Rzekł na to: "laur dziś odebrałem
za to, żem zmierzył się z poczwarą,
ślubu zaś w plany nie wliczałem,
bo byłby dla mnie tylko karą."

Jak gdyby nigdy nic wszedł w okno
rycerz, a stamtąd na drabinę,
oczy księżniczki od łez mokną
przecięła pełna żalu linę.

Rycerz już jest pod śmierci gestią,
leży na ziemi nieruchomo,
kto spośród nich był większą bestią?
Ten który cnotę skradł- wiadomo!