Bajka o rycerzu i księżniczce
Dzień promieniejąc zbudził życie,
ścieląc wokoło światłocienie;
ostatnie usłyszano wycie,
dogasły ognia już płomienie.
To walki rwetes zakończony,
smok, który bronił swej księżniczki,
padł ostrzem miecza porażony,
rycerz z krwi otarł swe policzki.
Ciężka i żmudna to wyprawa
była, lecz teraz nagród pora:
sława, księżniczka oraz strawa
za pokonanie złego stwora.
Wielu już śmiałków próbowało
wyrwać księżniczkę piękną z wieży,
a teraz trupów ich niemało
wraz z trupem smoka sztywno leży.
Przez szczerozłote łąki kroczy,
zgodnie z tabliczką "Do księżniczki"
rycerz tak silny jak uroczy;
kupił jej kwiaty i trzewiczki.
W pośrodku nocy wybudzona,
jak zwykle oka nie zmrużyła,
nadzieja znowu odrodzona,
w księżniczce pięknej się zbudziła.
Marzenie miała, że przybędzie
tak samo silny jak odważny
wybawca, który dla niej będzie
jedyny w świecie taki ważny.
Tedy od późnych godzin nocnych,
wypatrywała śmiałka swego,
by dać mu ogrom uczuć mocnych
i wynagrodzić czyny jego.
Rycerz z daleka wieżę dojrzał,
a w oknie wieży dziewczę młode
naraz radośnie ku niej spojrzał
łapczywie chłonąc jej urodę.
Księżniczka pełna podniecenia,
z wdzięczności, aż się pomodliła,
uszykowała coś z jedzenia,
drabinę za okno zrzuciła.
Wszedł, a od razu ucieszona
(uczucie nad nią górę wzięło)
rzuciła panna się w ramiona,
a on dopełnić pragnie dzieło.
I tak jak ona mu drabinę,
tak on z niej teraz suknię zrzuca,
ona, choć wstyd jej odrobinę
nie walczy i się nie wykłóca.
Dzień spłynął dwojgu na zabawie,
wspólnych igraszkach i swawoli,
aż rano rosa znów na trawie
zaczęła jawić się powoli.
Księżniczka snuć zaczęła plany,
o wspólnych igrach, dzieciach wielu,
poznaniu śmiałka i jej mamy,
o wspólnym, rychłym ich weselu.
Ten który bestii zawód sprawił,
teraz spokojnie wkładał spodnie,
przyłbicę w hełmie swym poprawił
i już ku oknu szedł swobodnie.
Rzekła: "rycerzu mój kochany,
dokądże teraz idziesz? czekaj!
Spełnijmy szybko nasze plany
z oświadczynami ty nie zwlekaj!"
Rzekł na to: "laur dziś odebrałem
za to, żem zmierzył się z poczwarą,
ślubu zaś w plany nie wliczałem,
bo byłby dla mnie tylko karą."
Jak gdyby nigdy nic wszedł w okno
rycerz, a stamtąd na drabinę,
oczy księżniczki od łez mokną
przecięła pełna żalu linę.
Rycerz już jest pod śmierci gestią,
leży na ziemi nieruchomo,
kto spośród nich był większą bestią?
Ten który cnotę skradł- wiadomo!
Rycerz i tak ma u mnie plusa za trzewiczki.
OdpowiedzUsuńTo uważaj - Rafał ostatnio kupił sobie właśnie trzewiczki:D
OdpowiedzUsuń